Wydawałoby się, że to właśnie listopad i grudzień są najtrudniejszymi miesiącami dla naszego nastroju. Wszystko za sprawą ponurych, zimnych i często deszczowych dni. Dni, w które słońce wstaje zdecydowanie zbyt późno i zachodzi zbyt wcześnie. Jak się jednak okazuje, luty również nie należy do najłatwiejszych miesięcy. Zmęczenie sprawia, że nawet najbardziej pozytywna osoba ma problem z motywacją i wykonywaniem codziennych obowiązków. Nie mówiąc już o treningach czy zdrowszym sposobie żywienia.
Co gorsza, w tym roku doszła nam jeszcze jedna pora roku “ni to zima, ni to wiosna”, która już wszystkim daje się we znaki. Cudownie by było, aby się w końcu określiła w którym kierunku zmierza. Mroźnych poranków, czy już cieplejszej wiosny. Co jeść w te trudne miesiące i jak dieta może wpłynąć na nasz nastrój?
Wspomniane “zimowe przesilenie” często skutkuje bowiem podjadaniem, dogadzaniem sobie, brakiem ruchu, a w rezultacie dodatkowymi kilogramami. Jak więc sobie pomóc, by zły nastrój zamienić na dobre samopoczucie?
Witamina D z pomocą
I tu paradoksalnie zaczniemy od suplementacji, gdyż o tym składniku każdy z nas powinien pamiętać każdego dnia. O pozytywnym wpływie witaminy D na kości, mięśnie, ciśnienie i układ odpornościowy zapewne większość z Was już czytała. Czas zwrócić uwagę na jej wpływ na Nasze samopoczucie. Obecnie, gdy apatia i zły humor dominują, witamina D przychodzi z odsieczą. Wiele badań potwierdza, iż dbanie o odpowiedni poziom wspomnianej witaminy, procentuje lepszym nastrojem. Do tego dochodzi mniejsze zmęczenie i lepsze “trzymanie nerwów na wodzy” w kryzysowych sytuacjach. W końcu witamina D zwiększa w mózgu ilość serotoniny, odpowiedzialnej za dobry nastrój. W związku z tym, że z dietą nie jesteśmy w stanie dostarczyć odpowiednich ilości witaminy D, należy zadbać o jej suplementację. Odpowiednią dawkę należy dobrać po konsultacji z lekarzem.
Endorfiny do boju
Jakich by analiz nie prowadzić, nic nie wpływa tak pozytywnie na poziom endorfin w naszym organizmie jak aktywność fizyczna. Wiem, wiem łatwo mówić gorzej zrobić. Zwłaszcza, gdy za oknem plucha, zimno i wieje. W takich okolicznościach pogody trudno zmobilizować się do jakiejkolwiek aktywności. By jednak nie chować się za długą listą wymówek spróbuj wybrać taką formę ruchu, która sprawia Ci przyjemność. Po drugie znajdź kompana do treningu. Umili Ci on nie tylko samą aktywność, ale przede wszystkim zmobilizuje do wyjścia. Po kilku zajęciach z pewnością Twój organizm Ci podziękuje.
Jeśli mowa o hormonach szczęścia, nie sposób nie wspomnieć o diecie, a dokładniej o produktach, których nie powinno w niej zabraknąć. Wspaniale pobudzają one produkcję serotoniny, tym samym wpływając na poprawę samopoczucia. Mowa między innymi o pełnoziarnistym pieczywie, płatkach żytnich, czy kaszy gryczanej, czyli o źródłach węglowodanów złożonych. W trakcie procesu trawienia ulegają stopniowemu rozpadowi. Dbają tym samym o ustabilizowany poziom glukozy i stały dopływ “paliwa” niezbędnego do pracy mózgu. W złagodzeniu napięcia i dodaniu energii pomogą również witaminy z grupy B, a przede wszystkim witamina B6. Jej główne źródła to drożdże, zarodki i otręby pszenne, ryby i mięso. Nie zapominaj także o produktach zbożowych z pełnego przemiału, jak również zielonych warzywach oraz kiełkach.
“Słodkie” przyjemności
Słodkie przyjemności jak najbardziej, jednak nie w formie cukierka, batonika, lecz czekolady…….najlepiej gorzkiej. Wprawdzie po spożyciu dwóch pierwszych produktów, humor się poprawia, jednak trwa to bardzo krótko. Po chwili poziom glukozy opada, a w raz z nim euforia. Dlatego zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest sięgnięcie po 2-3 kostki gorzkiej czekolady (o co najmniej 70% zawartości kakao), która oprócz magnezu czy żelaza zawiera również fenylotylaminę – związek pozytywnie wpływający na nastrój i codzienne stany emocjonalne. Możesz skusić się na tą jednoskładnikową, bądź wybrać opcję nadziewaną, z dodatkiem malin, zielonej herbaty czy kawałków pomarańczy.
Gdy kwestie żywieniowe mamy omówione, odpowiedz sobie na pytanie co oprócz czekolady może Ci jeszcze sprawić przyjemność i staraj się ją sobie fundować jak najczęściej, zwłaszcza podczas tych ponurych dni. Dla jednych będzie to masaż, ulubiona książka, czy teatr, dla Ciebie być może będzie to koncert, pogaduchy z przyjaciółmi, czy praca w garażu przy samochodzie.
Rozgrzewanie
Rozgrzewanie organizmu to jedna z recept na podjadanie. I nie mam tu na myśli napojów wysokoprocentowych. Ta pora roku to w końcu cały czas trudny, przejściowy moment. Niby jedną nogą jesteśmy jeszcze w zimie, a jednak drugą marzymy by zrobić krok do przodu ku wiośnie. By się rozgrzać w te chłodne wieczory nie musimy fundować sobie dodatkowych posiłków, tłumacząc się większym zapotrzebowaniem. W zamian proponuję częściej przygotowywać ciepłe potrawy, bogate w takie przyprawy jak imbir, cynamon, papryczkę chilli czy pieprz, oraz sięgać po rozgrzewające płyny w postaci herbat wzbogaconych o goździki, kardamon czy plastry pomarańczy. Wszystko to sprawi, że poczujesz się lepiej, dłużej będziesz odczuwać sytość i zniknie potrzeba podjadania.
Czas więc zakasać rękawy i wziąć się w garść. Możesz siedzieć, narzekać i mówić, że Ci się nie chce, szukając kolejnych wymówek, które nota bene znajdą się zawsze. Pamiętaj jednak, że po burzy zawsze przychodzi słońce i przyjemniej przywitać je w ulubionej sukience lub spodniach niż znowu narzekać, że Ci nie wyszło i nie zdążyłaś/-eś się przygotować. To jak, jutro pyszny krem z soczewicą na kolację?